Strona główna» Artykuły» Postawa lokalnej społeczności wobec ochrony dziedzictwa kulturowego na...

Postawa lokalnej społeczności wobec ochrony dziedzictwa kulturowego na przykładzie ratowania obiektów zabytkowych w Bieszczadach

Uratowana przez TONZ cerkiew w Liskowatem stan 2015 r.

Bogdan Augustyn 

Postawa lokalnej społeczności wobec ochrony dziedzictwa kulturowego na przykładzie ratowania obiektów zabytkowych w Bieszczadach


Aby zrozumieć postawy  społeczności bieszczadzkiej do dziedzictwa kulturowego tej surowo doświadczonej ziemi musimy zdawać sobie sprawę z przemian jakie  nastąpiły na tym skrawku Karpat  po II wojnie światowej. Żaden zakątek powojennej Polski nie przeszedł tylu przemian terytorialnych i ludnościowych co Bieszczady. Można śmiało stwierdzić, że proces ten w jakiejś mierze trwa nadal, chociaż zapewne w mniejszej skali. Mamy tu na myśli zmiany w strukturze ludnościowej. Pierwsze lata wojny przyniosły podział tego regionu pomiędzy dwa okupacyjne państwa Niemcy i Związek Sowiecki. W okresie  XI 1939 – VI 1941 wytyczono granice na rzece San rozdzielając ten nigdy dotąd niepodzielony region. Wówczas tez rozpoczęły się pierwsze wysiedlenia ludności ze strefy przygranicznej. W roku 1944 utrzymany został praktycznie podział regionu z pewnymi zmianami. Granicę teraz już miedzy Związkiem Sowieckim a Polską utrzymano na rzece San z odchyleniem jej w rejonie Soliny w kierunku Przemyśla. W ten sposób część terenu pozostała ponownie w granicach ZSRR. Równocześnie trwały w tym czasie walki z nacjonalistycznym podziemiem ukraińskim  i rozpoczęły się pierwsze wysiedlenia ludności ukraińskojęzycznej na Ukrainę. Były to dla mieszkańców Bieszczadów  czasy tragiczne i większość z nich musiała opuścić na zawsze rodzinne strony bądź zginęła podczas walk. W trakcie tych wydarzeń często palono całe wsie z domami, cerkwiami i dworami. Nie był to więc łaskawy czas dla zabytków. Po wielu miejscowościach pozostały tylko nazwy na mapie. Blisko 80% rdzennej ludności zostało z tego terenu wysiedlona. Dopiero w latach 50.XX wieku zaczęli pojawiać się tu nieśmiało pierwsi osadnicy. W 1951 r. nastąpiła pomiędzy Polską a ZSRR wymiana terytoriów, w wyniku której rejon Ustrzyk Dolnych, Czarnej i Lutowisk znalazł się z powrotem w granicach państwa polskiego. Odbyło się to niestety przy 100%-ej wymianie ludności. W wyniku tych procesów (wojna, wysiedlenia, zmiana granic) w tym najbardziej wysuniętym na południowy wschód skrawku Polski pozostało kilkanaście procent rdzennej ludności, głównie polskiej. Po regulacji granic zaczęli napływać tu stopniowo nowi mieszkańcy z różnych stron Polski, nazywani powszechnie osadnikami. Ci nowi mieszkańcy Bieszczadów przez pierwsze kilkanaście lat skupieni byli  na urządzaniu się, poprawie bytu i warunków życia. Nie przywiązywali szczególnej uwagi do zastanych pozostałości kultury ich poprzedników. W ten sposób opuszczone cerkwie, cmentarze, dwory szybko niszczały i ich losem niewiele się przejmowano. Zdarzały się przypadki celowego niszczenia takich miejsc, kradzieże a nawet podpalenia. Wszystko to zubożyło jeszcze bardziej krajobraz bieszczadzki zniszczony i tak w okresie powojennym. Degradacja krajobrazu kulturowego przebiega z reguły według podobnego schematu. W przypadku polskiej części Bieszczadów dodatkowo nakładają się takie zjawiska i procesy jak:

  • kilkakrotna zmiana granic państwowych w połowie XX wieku.
  • masowe migracje ludności (w większości przymusowe wysiedlenia)
  • chaotyczne zasiedlanie regionu od połowy XX wieku.
  • - mozaika kulturowa obecnych mieszkańców regionu.
  • - celowa polityka niszczenia kultury materialnej przez organy państwowe  w okresie PRL.

Do lat 80-tych „znikło” z tego terenu 70 % cerkwi, niemal wszystkie dwory i znaczna część zabudowy mieszkalnej. Większość  ocalałych obiektów sakralnych (cerkwi) uratowana została na drodze przejęcia ich przez Kościół Rzymskokatolicki na przełomie lat 60/70. XX w. Kilkanaście świątyń pozostawiono własnemu losowi chociaż formalnie przejął je skarb państwa.  W takich okolicznościach w połowie lat 80-tych grupa pasjonatów zainteresowała się losami opuszczonej cerkwi w Bystrem.

POCZĄTKI SPOŁECZNEJ OCHRONY ZABYTKÓW

W roku 1985 został powołany do życia Bieszczadzki Oddział Towarzystwa Opieki Nad Zabytkami. Sama nazwa stowarzyszenia jasno nakreślała cel jaki przyświecał grupie napaleńców , dla których niszczenie zabytków bieszczadzkich był nie do przyjęcia. Były to czasy, kiedy nie istniało już 2/3 cerkwi jakie funkcjonowały na tym terenie do lat 40. XX wieku. Miejsca po nich, najczęściej stare cmentarze (zwane cerkwiskami) najczęściej były tak zarośnięte, że trudno było przeciętnemu turyście je znaleźć. Po wielu wsiach, jakie tu istniały niemal w każdej dolinie pozostały tylko nazwy na mapie. Wówczas nie funkcjonowało jeszcze określenie Bieszczady Zapomniane ale właśnie wtedy miało ono rację bytu. Takim miejscem była np. wieś Bystre w gminie Czarna, gdzie od lat 50. XX wieku stała opuszczona drewniana cerkiew z 1901 r. Był to największy drewniany obiekt sakralny w Bieszczadach. Niestety jego stan w latach 80-tych był już tragiczny. Z wyposażenia sakralnego nie pozostało już nic i jedynie pusta rama ikonostasu świadczyła o rozmachu dawnego wystroju świątyni. Również stan techniczny obiektu był w tym czasie zły. Zniszczony i nieszczelny dach przepuszczał wodę, która powoli z roku na rok czyniła coraz więcej szkody. Ten właśnie obiekt chcieli ratować członkowie TONZ i po to założyli Oddział. Początkowo jako teren działania określono gminę Czarna, ale z czasem obszar działania i interwencji rozszerzył się do całego regionu bieszczadzkiego. Przez kilka kolejnych lat nie udało się TONZowi zdobyć żadnych funduszy na ratowanie cerkwi. Prowadzono jedynie drobne prace naprawcze dachu, okien i podmurówki, co w niewielkim stopniu zabezpieczało budynek. Nie trzeba chyba dodawać, że wszystkie działania były prowadzone społecznie. Niestety w początkowych latach działalności nie udawało się przekonać lokalnej społeczności (mieszkańców miejscowości) do przyłączenia się do akcji TONZ. Zdarzały się nawet reakcje negatywne. Osobnym zjawiskiem było nastawienie lokalnej władzy (jeszcze „socjalistycznej”), która zawsze podejrzliwie patrzyła na wszelkie niezależne od niej przedsięwzięcia i pomysły. Aby dopełnić obraz całości problemów z jakimi się zmagano trzeba zdawać sobie sprawę z faktu, że było to pierwsze i jedyne w tym czasie stowarzyszenie, które podjęło się ratowania dziedzictwa kulturowego tego regionu. Sytuacja zaczęła się zmieniać na lepsze dopiero na początku lat 90.XX w.

Bieszczady.Rajskie - uratowana kapliczka przydrożna 2013

Bieszczady. Rajskie - uratowana kapliczka przydrożna 2013

 

Wielką luką w świadomości mieszkańców była historia tego regionu. Zapewne ciążył nad tym fakt, że większość z nich stanowili nasiedleni tu po II wojnie światowej, ludzie z Kresów, a także z innych regionów Polski. Brak było wśród nich poczucia identyfikacji z historią i kulturą tych ziem. Ponieważ brakowało wówczas rzetelnych opracowań historycznych dotyczących Bieszczadów, TONZ zaczął wydawać własne opracowania i wyniki badań pod nazwą. Rocznik Historyczny „BIESZCZAD”. Pierwszy tom ukazał się w 1993 r. i chociaż wydany metodą ksero okazał się szybko „hitem” dla pasjonatów historii regionalnej. Dzięki prowadzonej przez lata działalności badawczej i jej publikowaniu wydawnictwo doczekało się 20 roczników. Wypełniły one lukę historyczną jak istniała na tym specyficznym pod wieloma względami zakątku Karpat. Roczniki pozwoliły poznać historię, nieznane dotąd epizody i postacie. Ważna tematyką badawczą jest nadal gospodarka tych górskich ziem a zwłaszcza pasterstwo, gdyż ono dominowało jako główne zajęcie mieszkańców wsi. Było ich codziennością i pozwalało przeżyć nawet najcięższe okresy w historii. Tematyka historyczna poruszana w kolejnych latach okazała się dla wielu nowych mieszkańców regionu wręcz odkryciem, gdyż dotąd dominowała na rynku wydawniczym „literatura” przedstawiająca Bieszczady jako dziką i zapomniana krainę, jakby oderwaną od świata i historii. Obraz ten dopełniały pełne stereotypów, publikacje przekłamujące, zwłaszcza powojenną historię. „Bieszczad” więc stał się dla wielu źródłem bezcennych informacji o regionie i przyczynił się do procesu identyfikacji mieszkańców z ziemią, którą zamieszkiwali. Opis niektórych miejscowości, których już od dawna nie było stał się pretekstem dla mieszkańców do odkrywania na nowo i zabezpieczania śladów przeszłości. „Bieszczad” odgrywa też dużą role edukacyjną. Zamieszczone opisy historyczne i etnograficzne okazały się doskonałym źródłem informacji dla nauczycieli historii, którzy z powodu braku odpowiednich podręczników nie byli często w stanie przeprowadzić lekcji o przeszłości tego regionu. Podobnym ułatwieniem jest Rocznik dla studentów historii czy etnografii. Znajdują tu bowiem nierzadko materiały i dokumenty nigdy dotąd nie publikowane. Sporo miejsca autorzy poświęcają ochronie zabytków i dziedzictwa kulturowego, gdyż w tym zdewastowanym po wojnie regionie jest to problem szczególnie palący. Pole zainteresowań badawczych autorów nie ograniczyło się wyłącznie do polskiej części Bieszczadów (Bieszczadów Zachodnich). Ta część Karpat do II wojny światowej stanowiła jednolity obszar zwany umownie Bojkowszczyzną. Rozciągał się on od pasma Gorganów po dolinę rzeki Osławy, która stanowi zachodnią granicę Bieszczadów i oddziela je od malowniczych wzniesień Beskidu Niskiego. Zamieszczano więc liczne artykuły dotyczące historii i miejsc znajdujących się na terenie obecnej Ukrainy. Mimo, że Wschodnie Bieszczady mają sporą literaturę badawczą historyków ukraińskich, to nasze spojrzenie na dzieje tego regionu okazało się również interesujące dla Ukraińców. Po tamtej stronie granicy „Bieszczad” ma zatem swoich namiętnych czytelników.   

JAK URATOWAĆ CERKIEW ?

Mimo szeregu akcji mających na celu ratowanie zabytków i miejsc zabytkowych TONZ za swój główny cel działania uznawał doprowadzenie do remontu i konserwacji cerkwi w Bystrem. Największa drewniana budowla sakralna w Bieszczadach w latach 90.XX wieku była już w bardzo złym stanie. Do środka lała się woda przy każdej ulewie co powodowało ogromne zacieki i gnicie belek. Budynek stopniowo chylił się ku ruinie. Nie pomagały doraźne prace na dachu obiektu, które rozwiązywały problem tylko na chwilę. Przy okazji padał mit, pokutujący w wielu środowiskach, że takie obiekty można ratować siłami społecznymi. Od strony organizacyjnej zapewne była to prawda ale w momencie konieczności bezpośredniego  ratowania dużego obiektu, będącego w dodatku w państwowym rejestrze zabytków, zachodziła konieczność znalezienia dużych środków finansowych oraz poważnego wykonawcy robót. Trudno też wymagać od lokalnej społeczności aby łożyła duże sumy pieniędzy na takie prace w dodatku gdy obiekt jest nieużywany od lat. Podobnie lokalne władze, mimo, że niejednokrotnie okazują przychylność i deklarują pomoc to nie są w stanie wyłożyć ze swoich szczupłych budżetów jakichś poważnych sum na ratowanie obiektu. Pozostało więc szukać sponsora na takie prace w instytucjach państwowych do tego powołanych. W tym czasie TONZ, jakby mało było kłopotów, borykał się z jeszcze jednym trudnym problemem. W 1992 r. Kuria Biskupia obrządku bizantyjsko – ukraińskiego w Przemyślu wystąpiła do Wojewody Krośnieńskiego z prośbą o przeniesienie cerkwi do Sanoka, tak aby mogła służyć tam jako świątynia miejscowym grekokatolikom. Cała energię należało skupić wówczas na szerokiej akcji propagandowej aby przekonać społeczność regionu, że jest to pomysł zły, który zuboży i tak już zdewastowany krajobraz kulturowy Bieszczadów oraz pozbawi ich kolejnej cząstki dziedzictwa historycznego. Prowadzono też rozmowy z miejscowymi Ukraińcami, którzy wykazali daleko idące zrozumienie dla szkodliwości takiego pomysłu i poparli nasz protest. Aby akcja była bardziej skuteczna rozpropagowano ją w całej Polsce m. in wśród podobnych organizacji i stowarzyszeń, co dało wymierne efekty w postaci listów protestacyjnych do Konserwatora Wojewódzkiego i Ministerstwa Kultury. Planowane „przenosiny” wywołały co chyba najważniejsze negatywne reakcje mieszkańców, którzy chętnie składali podpisy pod listami protestacyjnymi. Nieczuła na te wszystkie argumenty okazała się natomiast Kuria Biskupia obrządku bizantyjsko – ukraińskiego, która do końca stała na swoim stanowisku, popierana zresztą przez władze wojewódzkie. Dodać trzeba, że miały już miejsce podobne akcje „przenosin” obiektów sakralnych w Bieszczadach i zawsze kończyły się one takim przekształceniem obiektu w nowym miejscu, że tracił on pierwotną bryłę. Dzięki protestom i zabiegom TONZ, miejscowego samorządu, mieszkańców i organizacji Generalny Konserwator Zabytków wydał ostatecznie opinię negatywną co do takich zamiarów. Cerkiew pozostała na  swoim miejscu.  Wreszcie w latach 1993 i 1994 udało się pozyskać od Konserwatora Wojewódzkiego i Ministerstwa Kultury środki finansowe pozwalające na przeprowadzenie najpilniejszych prac konserwatorskich. Dzięki temu w tych latach wyremontowano całkowicie dzwonnice przycerkiewną oraz będącą wówczas w najgorszym stanie kopułę nad prezbiterium cerkwi. Wydawało się, że wszystko jest na dobrej drodze i o dalsze losy cerkwi możemy być spokojni. Po uporządkowaniu wnętrza cerkiew można było udostępnić zwiedzającym i Bystre stało się w krótkim czasie bardzo popularnym i znanym miejscem odwiedzin turystów.

Niestety kolejne lata to okres przemian gospodarczych w Polsce, które nie były łaskawe dla zabytków. Remont został przerwany na długi okres a stan obiektu się pogarszał. Nikt nie przypuszczał, że na kolejny remont  trzeba będzie czekać 17 lat ! Niestety w kolejnych latach Ministerstwo Kultury odmawiało  środków na ten cel. Ponieważ proces przedostawania się wody do wnętrza nasilił się wkrótce w obrębie zachodniej strony kopuły głównej, członkowie TONZ wykonywali sami doraźne zabezpieczenia i uszczelnianie dachu w miarę umiejętności i dostępności miejsc. Przyniosło to jednak niewielkie efekty. 

Dramatyczny okazał się początek roku 2000 kiedy to wichura spowodowała zerwanie blachy z kopuły nad babińcem. Podjęte w trybie pilnym starania u Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków i władz lokalnych o środki finansowe na zabezpieczenie kopuły nie przyniosły niestety pozytywnego rezultatu. W tej sytuacji Zarząd Oddziału postanowił sfinansować naprawę dachu kopuły z własnych skromnych funduszy, pochodzących głównie ze sprzedaży Rocznika Historycznego „Bieszczad”. Kolejne lata to ciągłe starania TONZ o pozyskanie środków finansowych na gruntowny remont cerkwi, niestety bezskuteczne. Zmiana ustawy o ochronie zabytków spowodowała w tym czasie konieczność określenia własności prawnej obiektu. TONZ był dotychczas jedynie jego nieformalnym opiekunem a część prac z punktu widzenia prawa prowadził w zasadzie nielegalnie. W tej sytuacji zarysowała się konieczność prawnego przejęcia obiektu. W 2008 r. dach kopuły głównej był już tak nieszczelny, że woda przedostawała się do wnętrza praktycznie podczas każdej ulewy. W tym czasie można już było wyraźnie zaobserwować przechylanie się całości obiektu w kierunku północnym. Sytuacja stawała się wręcz dramatyczna. Na szczęście w 2009 r. Starostwo Powiatowe w Ustrzykach Dolnych na wniosek Zarządu Oddziału przyznało fundusze na doraźne zabezpieczenie obiektu cerkwi. Dzięki temu jesienią dokonano naprawy najbardziej zniszczonych fragmentów poszycia dachowego wokół tamburu kopuły głównej i babińca.     W tej sytuacji TONZ postanowił przejąć obiekt od skarbu państwa, gdyż dawało to największe możliwości pozyskania funduszy na remont generalny. Przeprowadzono szereg rozmów i spotkań z Wojewódzkim Konserwatorem Zabytków w Przemyślu oraz z przedstawicielami firm zajmujących się konserwacją zabytków na Podkarpaciu. Jednocześnie zwrócono się do Starosty Powiatu Bieszczadzkiego o dalsze wsparcie finansowe na doraźne zabezpieczenie obiektu. Ponieważ w 2011 r. rysowała się możliwość uzyskania dotacji na remont z funduszy WKZ postanowiono przyznane pieniądze ze Starostwa przeznaczyć na wymianę najbardziej zniszczonych okien. Prace te przeprowadzone zostały w lipcu. W tym samym miesiącu Oddział Bieszczadzki TONZ, po 26 latach opieki nad cerkwią przejął obiekt w użytkowanie prawne.  Mimo wcześniejszych ustaleń nie udało się rozpocząć w tym roku remontu z powodu cofnięcia przyznanej wcześniej dotacji WKZ w wysokości 70.000 zł. Dopiero 2012 rok przyniósł zmianę sytuacji i przyznanie z funduszy Konserwatora Wojewódzkiego na remont dachu. W następnych latach wsparcia udzieliło również Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego. W ten sposób do 2015 r. wyremontowano w całości wszystkie kopuły na cerkwi. Obiekt praktycznie został uratowany.  W 2014 r. TONZ przejął na własność kolejną opuszczoną cerkiew w Liskowatem i rozpoczął jej remont generalny.  Na pozór wydawało by się, że wszystkie najgorsze problemy z opisanymi zabytkami mamy za sobą. Jednak w trakcie kończących się prac konserwatorskich coraz często zadajemy sobie pytanie: co dalej z uratowanym obiektem? Jaką funkcje nadać mu po zakończeniu prac? Jaka będzie postawa i sposób wykorzystania takiego obiektu przez lokalną społeczność?

Przejęcie byłych cerkwi przez Kościół Rzymskokatolicki przywróciło  im funkcję sakralną i rolę jaką nadali im ich budowniczowie. Takiej możliwości nie mają świeckie organizacje, które ratują obiekty sakralne, ale najczęściej nie mają jasno sprecyzowanej koncepcji dalszego ich funkcjonowania. Często też kończy się wraz z fazą remontu entuzjazm organizatorów a zaczyna się codzienność i konieczność opieki nad obiektem zabytkowym oraz jego udostępnianie. Nie trzeba zaznaczać, że w przypadku obiektu sakralnego ma to specyficzny charakter, z czym nie zawsze potrafią sobie poradzić tzw. „społeczni opiekunowie”. Często organizacje świeckie realizują w tych miejscach różnego rodzaju granty, których cele nie zawsze są spójne z ideą ochrony zabytków.  Biorąc pod uwagę te okoliczności należy zastanowić się nad opracowaniem jakiejś koncepcji, która wytyczała by kierunki postępowania w przypadkach kiedy obiekt sakralny po okresie prac konserwatorskich „wraca” do życia, codzienności, ale nie sakralnej. Jak ocalić w nim sacrum i pogodzić z funkcją obiektu kulturowego? Tak aby nie naruszyć przekazu jaki dali nam twórcy tych świątyń. W tej materii nie jesteśmy całkowicie bez doświadczeń, chociażby na przykładzie synagog. W ilu jednak miejscach adaptacja ich dokonała się w sposób godny cywilizacji europejskiej? Pomni tych doświadczeń szukajmy zatem odpowiedniej drogi i modelu postepowania, które zapewnią kompleksową ochronę tych miejsc a jednocześnie nada im praktyczną funkcję. Takie działania powinny też zmieniać nastawienie mieszkańców do ratowanych obiektów i miejsc. Stają się one dla nich użyteczne i potrzebne i nie wywołują poczucia wstydu wobec faktu ich zniszczenia czy zaniedbania.   Aby zrealizować te cele należało by podzielić działania na kilka postępujących po sobie fazach.

Faza I – Ratowanie obiektu

Prace konserwatorskie przy maksymalnym zachowaniu pierwotnego materiału. Powrót oryginalnych fragmentów obiektu np. gontów na dachach lub ścianach, często zastąpionych blachą bądź deskowaniem. Odtworzenie snycerki, rzeźbień, zamki, zawiasy, okucia. Renowacja wnętrz, polichromia, ikonostas, ołtarze. 

Faza II – Ochrona krajobrazu wokół obiektów.

Ogrodzenia, murki, bramki, dzwonnice, starodrzew, stare ścieżki, aleje, mostki, cmentarze przycerkiewne, architektura przydrożna. W miarę możliwości ochrona krajobrazu kulturowego w bezpośrednim sąsiedztwie obiektów. 

Faza III – Funkcja edukacyjna.  

Zaplanowanie i utworzenie w bezpośrednim sąsiedztwie obiektów ośrodków nastawionych na edukację w zakresie dawnych rzemiosł takich jak ciesielstwo, kowalstwo, ikonopisanie etc. Może to mieć miejsce w starych i zaadaptowanych do tego celu chałupach bądź w wybudowanych od podstaw obiektach nawiązujących do lokalnej architektury. 

Faza IV – Funkcjonowanie takiego ośrodka powinno odbywać się na zasadzie udostępniania zwiedzającym obiektu zabytkowego (cerkwi) oraz w organizowaniu działań i  projektów edukacyjnych, zwłaszcza we współpracy z ośrodkami akademickimi

Tak zarysowana koncepcja  umożliwia nie tylko uratowanie obiektu zabytkowego ale daje dodatkowo szansę na jego dalsze funkcjonowanie w przestrzeni kulturowej przy maksymalnym zachowaniu  sacrum. Stworzone zostanie miejsce zachowujące dziedzictwo danego regionu i jednocześnie dające możliwość działań edukacyjnych. Realizacja takiego projektu stworzyła by praktyczny model postepowania i działań, a doświadczenia z niego wynikające mogły by służyć w innych podobnych miejscach. Wszystko to należy łączyć z szeroko rozumianą działalnością turystyczną a w szczególności turystyką kulturową. Obiekty kulturowe zawsze sprzyjają rozwojowi turystyki a ta generuje potencjalne źródła dochodu dla miejscowej ludności. Ma to niebagatelne znaczenie na szybko wyludniających się obszarach wiejskich o dużym procencie bezrobotnych. Takie działania wpisują się w koncepcje zrównoważonego rozwoju obszarów wiejskich.

 

Uratowana przez TONZ cerkiew w Bystrem stan 2015 r.

Uratowana przez TONZ cerkiew w Bystrem stan 2015 r.

Uratowana przez TONZ cerkiew w Liskowatem stan 2015 r.

Uratowana przez TONZ cerkiew w Liskowatem stan 2015 r.

 

Ochrona krajobrazu kulturowego – EKOMUZEA

Znacząca i widoczna zmiana w nastawieniu mieszkańców do dziedzictwa kulturowego nastąpiła w drugiej połowie lat 90-tych, wraz z rozwojem ruchu turystycznego i szerokim propagowaniem idei agroturystyki i ekologii. Wkrótce też pojawiły się pomysły i projekty organizowania w Bieszczadach Ekomuzeów. Teren do tego typu przedsięwzięć wydawał się idealny. Bieszczady ze swoją historią, przyrodą i górami stwarzały niemal klasyczne warunki do realizacji takich pomysłów. Ekomuzeum, jako kompleksowa metoda zachowania i ekspozycji dziedzictwa kulturowego rozpowszechniło się w Europie w latach lat 60-tych ubiegłego wieku. Kolebką idei jest Francja, gdzie istnieje ponad 70 lokalnych i regionalnych ekomuzeów. Wiele takich miejsc z powodzeniem funkcjonuje na Wyspach Brytyjskich, Skandynawii i krajach śródziemnomorskich. Ekomuzeum określane jest bardzo często  „muzeum bez murów”. Jako „eksponaty” funkcjonują w nim rodzima przyroda, miejscowa kultura, zabytki kultury materialnej i duchowej - prezentowane wspólnie, w miejscu ich pierwotnego występowania. W przeciwieństwie do muzeów gromadzących różne eksponaty w jednym miejscu. Z powodzeniem można w nich jednak wykorzystać lokalne muzea, izby pamięci i inne tego typu obiekty. Wszystkie te funkcje oddziałują na siebie wzajemnie. Dlatego zwiedzający powinien nie tylko  je dostrzec ale poczuć się czynnym elementem całego systemu atrakcji. Ekomuzea są też bardzo często alternatywą rozwojową dla coraz bardziej zdegradowanych terenów wiejskich. Utworzenie i funkcjonowanie ekomuzeum niesie za sobą szereg wymiernych korzyści społecznych odczuwalnych także dla poszczególnych osób. Warunkiem jednak jest aktywne uczestnictwo wszystkich, dla których takie przedsięwzięcie jest szansą dalszego rozwoju. Dziś z perspektywy kilkunastu lat można stwierdzić, że pomysł ten został dobrze przyjęty i jest w jakimś stopniu realizowany, chociaż na pewno daleko mu do ideału. Ważne jest to, że w znacznym stopniu zmienił on nastawienie wielu ludzi do otaczającego ich dziedzictwa kulturowego regionu. 

Korzyści z funkcjonowania ekomuzeum dla lokalnych społeczności można by ująć w kilku punktach:

  • stworzenie możliwości sprzedaży lokalnych produktów producentów żywności, artystów i rzemieślników bezpośrednio odbiorcy.
  • inwentaryzacja lokalnych zasobów kulturowych i przyrodniczych – ich waloryzacja pod kątem rozwoju ekoturystyki.
  • podniesienie świadomości mieszkańców na temat znaczenia lokalnego dziedzictwa przyrodniczego i kulturowego.
  • podniesienie świadomości w obszarze ochrony środowiska naturalnego.
  • zachowanie i eksponowanie lokalnych tradycji, miejscowego rzemiosła, poprzez organizację różnego rodzaju warsztatów twórczych, pokazów dla turystów, imprez jako dodatkowe źródło zarobkowania.
  • poznanie własnej historii oraz tradycji regionu i świadome ich propagowanie.
  •  kultywowanie lokalnych zwyczajów.
  • wykorzystanie lokalnej infrastruktury turystycznej –  miejsc noclegowych, najlepiej o zróżnicowanym standardzie, obiektów gastronomicznych, tras i ścieżek turystycznych, usług przewodnickich, etc.
  • organizacja i realizacja projektów edukacyjnych (warsztatów, szkoleń, pokazów) w oparciu miejscowy potencjał ludzki

Jednym z elementów i zarazem atrakcji każdego ekomuzeum są miejsca i obiekty zabytkowe. Dlatego jednym z głównych celów jego powstania jest zawsze ochrona zabytków oraz zachowanie śladów przeszłości w krajobrazie. Aby ta ochrona była aktywna i skuteczna wymagana jest właściwa postawa mieszkańców wobec  otaczających ich obiektów, śladów kulturowych czy żywej tradycji. Ludzie muszą utożsamiać się z otaczająca ich rzeczywistością historyczną. Wówczas przynosi to najlepsze efekty. Urzędowa ochrona dziedzictwa kulturowego przynosi zdecydowanie mniejsze efekty. Aby to zrealizować niezbędna jest znajomość historii danego regionu. Jednak twórcy i organizatorzy ekomuzeum muszą sięgać do miejscowej historii i tradycji, tak aby pogodzić zasady  ochrony dziedzictwa kulturowego z potrzebami ekonomicznymi mieszkańców. Przynosi to później najlepsze efekty funkcjonowania całego przedsięwzięcia. Jedną z podstawowych barier przy tworzeniu ekomuzeum jest brak podstawowej wiedzy miejscowej społeczności o historii i  dziedzictwie danego regionu a co za tym idzie niska świadomość możliwości wykorzystania miejscowego potencjału do podniesienia atrakcyjności jakiegoś miejsca czy miejscowości. Dotyczy to szczególnie regionu bieszczadzkiego, gdzie przymusowe wysiedlenia powojenne a także późniejsze migracje ludności sprawiły, że obecni mieszkańcy tych malowniczych terenów nie czują z nimi, powszechnej gdzie indziej więzi emocjonalnej. TONZ współdziałając z innymi organizacjami przez kilka lat prowadził specjalne projekty dotyczące właśnie organizowania się ludzi wokół pomysłu stworzenia ekomuzeum.  Dzięki temu w kilkunastu miejscowościach ta inicjatywa została zrealizowana. Co ważne niektóre miejscowości połączyły swe wysiłki aby stworzyć kompleksowe obszary ochrony i eksponowania, na bazie ekoturystyki takich najcenniejszych miejsc. Co równie ważne były i są to nadal inicjatywy społeczne wspierane częściowo przez instytucje samorządowe i fundusze unijne . Takie podejście do tematyki daje najlepsze wyniki i nie rodzi konfliktu interesów, jak to często w przeszłości bywało. Zaangażowanie samorządów daje też lepszą możliwość lokalnej społeczności do kontaktów z instytucjami administracji państwowej, których wymogi i kompetencje sięgają często obszarów, na których chcą działać organizatorzy ekomuzeum. Mamy tu na myśli takie instytucje jak Lasy Państwowe, Państwowa Służba Ochrony Zabytków, Rejony Dróg, Bieszczadzki Park Narodowy czy Parki Krajobrazowe. W ten sposób mieszkańcy mogą w swoich działaniach wykorzystać  osiągnięcia tych instytucji, które dysponują o wiele większymi środkami przeznaczanymi np. na ochronę dziedzictwa kulturowego. Takim dobrym przykładem w ostatnich latach są np. licznie powstające ścieżki edukacyjne w Lasach Państwowych. Przy tak szeroko rozumianej współpracy powstały w Bieszczadach  Ekomuzeum „Trzy Kultury” w Lutowiskach, Ekomuzeum „Hołe” w Łodynie i Dźwiniaczu Dolnym, Ekomuzeum „W krainie bobrów”, Ekomuzeum „W krainie Bojków”.

Utworzenie i funkcjonowanie ekomuzeum niesie za sobą wymierne korzyści społeczne. Aktywizuje przede wszystkim społeczności lokalne, pozwala lepiej wykorzystać własny potencjał organizacyjny, zwiększyć  efektywność własnej oferty turystycznej w obszarach, które dotychczas były mocno zaniedbane bądź słabo promowane. Można to ując w kilku punktach:

1. Promocja swojej działalności

2. Uatrakcyjnienie oferty pobytowej

3. Kreowanie lokalnych produktów różnych branż

4. Rozwój turystyki aktywnej

5. Poniesienie poziomu edukacji społeczeństwa

6. Podniesienie standardu ochrony środowiska

7. Ochrona lokalnej kultury i tradycji

8. Rozwój współpracy pomiędzy różnymi środowiskami i branżami

9. Rozbudowa miejscowej oferty kulturalnej i rekreacyjnej

10. Rozwój lokalnych inicjatyw

11. Realizacja różnego rodzaju projektów

12. Szersze wykorzystanie bazy noclegowej i gastronomicznej

 

Na zakończenie tych rozważań warto wspomnieć, że wszystkie opisane działania mogą i są czynnikami kulturotwórczymi. Społeczności same mogą kreować nowe zdarzenia na bazie substancji, którą tak aktywnie chcą chronić. Dobrym przykładem takiej postawy jest duża przychylność i pomoc mieszkańców w zorganizowaniu przejścia przez Bieszczady w 2010 r. Redyku Karpackiego, międzynarodowego projektu mającego na celu promocję kultury pasterskiej w Karpatach.

 

Bieszczady. Kapliczka przed remontem

Bieszczady. Kapliczka przed remontem

Bieszczady.Kapliczka po remoncie

Bieszczady.Kapliczka po remoncie

 

PODSUMOWANIE 

Przedstawione rozważania to tylko wybrane przykłady z całej mozaiki postaw. Postrzeganie  mieszkańców Bieszczadów dziedzictwa kulturowego przeszło, po II wojnie światowej głęboką ewolucję. Składało się na to wiele różnych czynników, z których najbardziej rzutujący na negatywne reakcje ludzi oparty był na stereotypie wrogiego postrzegania ludności ukraińskiej po wysiedleniach w latach 40.XX wieku. Pomijając przyczyny tej wrogości należy stwierdzić, że dla zachowania kultury materialnej tego obszaru miała ona fatalne skutki. Zniszczenia wsi podczas przymusowych wysiedleń, brak dbałości o ślady przeszłości a często ich dewastowanie wytworzyły złe postawy społeczne. To zjawisko wzmacniane było niekiedy przez obojętność ludności napływowej wobec śladów przeszłości. Zmiany tego nastawienia dostrzegamy dopiero w drugiej dekadzie lat 80.XX wieku. Przemiany jakie nastąpiły w Polsce w ostatnim dwudziestoleciu sprawiły, że dziedzictwo kulturowe  tej ziemi społeczność zaczęła postrzegać jako bezcenne i warte ocalenia.

Bogdan Augustyn 

Postawa lokalnej społeczności wobec ochrony dziedzictwa kulturowego na przykładzie ratowania obiektów zabytkowych w Bieszczadach

Aby zrozumieć postawy  społeczności bieszczadzkiej do dziedzictwa kulturowego tej surowo doświadczonej ziemi musimy zdawać sobie sprawę z przemian jakie  nastąpiły na tym skrawku Karpat  po II wojnie światowej. Żaden zakątek powojennej Polski nie przeszedł tylu przemian terytorialnych i ludnościowych co Bieszczady. Można śmiało stwierdzić, że proces ten w jakiejś mierze trwa nadal, chociaż zapewne w mniejszej skali. Mamy tu na myśli zmiany w strukturze ludnościowej. Pierwsze lata wojny przyniosły podział tego regionu pomiędzy dwa okupacyjne państwa Niemcy i Związek Sowiecki. W okresie  XI 1939 – VI 1941 wytyczono granice na rzece San rozdzielając ten nigdy dotąd niepodzielony region. Wówczas tez rozpoczęły się pierwsze wysiedlenia ludności ze strefy przygranicznej. W roku 1944 utrzymany został praktycznie podział regionu z pewnymi zmianami. Granicę teraz już miedzy Związkiem Sowieckim a Polską utrzymano na rzece San z odchyleniem jej w rejonie Soliny w kierunku Przemyśla. W ten sposób część terenu pozostała ponownie w granicach ZSRR. Równocześnie trwały w tym czasie walki z nacjonalistycznym podziemiem ukraińskim  i rozpoczęły się pierwsze wysiedlenia ludności ukraińskojęzycznej na Ukrainę. Były to dla mieszkańców Bieszczadów  czasy tragiczne i większość z nich musiała opuścić na zawsze rodzinne strony bądź zginęła podczas walk. W trakcie tych wydarzeń często palono całe wsie z domami, cerkwiami i dworami. Nie był to więc łaskawy czas dla zabytków. Po wielu miejscowościach pozostały tylko nazwy na mapie. Blisko 80% rdzennej ludności zostało z tego terenu wysiedlona. Dopiero w latach 50.XX wieku zaczęli pojawiać się tu nieśmiało pierwsi osadnicy. W 1951 r. nastąpiła pomiędzy Polską a ZSRR wymiana terytoriów, w wyniku której rejon Ustrzyk Dolnych, Czarnej i Lutowisk znalazł się z powrotem w granicach państwa polskiego. Odbyło się to niestety przy 100%-ej wymianie ludności. W wyniku tych procesów (wojna, wysiedlenia, zmiana granic) w tym najbardziej wysuniętym na południowy wschód skrawku Polski pozostało kilkanaście procent rdzennej ludności, głównie polskiej. Po regulacji granic zaczęli napływać tu stopniowo nowi mieszkańcy z różnych stron Polski, nazywani powszechnie osadnikami. Ci nowi mieszkańcy Bieszczadów przez pierwsze kilkanaście lat skupieni byli  na urządzaniu się, poprawie bytu i warunków życia. Nie przywiązywali szczególnej uwagi do zastanych pozostałości kultury ich poprzedników. W ten sposób opuszczone cerkwie, cmentarze, dwory szybko niszczały i ich losem niewiele się przejmowano. Zdarzały się przypadki celowego niszczenia takich miejsc, kradzieże a nawet podpalenia. Wszystko to zubożyło jeszcze bardziej krajobraz bieszczadzki zniszczony i tak w okresie powojennym. Degradacja krajobrazu kulturowego przebiega z reguły według podobnego schematu. W przypadku polskiej części Bieszczadów dodatkowo nakładają się takie zjawiska i procesy jak:

·         kilkakrotna zmiana granic państwowych w połowie XX wieku.

·         masowe migracje ludności (w większości przymusowe wysiedlenia)

·         chaotyczne zasiedlanie regionu od połowy XX wieku.

·         - mozaika kulturowa obecnych mieszkańców regionu.

·         - celowa polityka niszczenia kultury materialnej przez organy państwowe  w okresie PRL.

Do lat 80-tych „znikło” z tego terenu 70 % cerkwi, niemal wszystkie dwory i znaczna część zabudowy mieszkalnej. Większość  ocalałych obiektów sakralnych (cerkwi) uratowana została na drodze przejęcia ich przez Kościół Rzymskokatolicki na przełomie lat 60/70. XX w. Kilkanaście świątyń pozostawiono własnemu losowi chociaż formalnie przejął je skarb państwa.  W takich okolicznościach w połowie lat 80-tych grupa pasjonatów zainteresowała się losami opuszczonej cerkwi w Bystrem.

POCZĄTKI SPOŁECZNEJ OCHRONY ZABYTKÓW

W roku 1985 został powołany do życia Bieszczadzki Oddział Towarzystwa Opieki Nad Zabytkami. Sama nazwa stowarzyszenia jasno nakreślała cel jaki przyświecał grupie napaleńców , dla których niszczenie zabytków bieszczadzkich był nie do przyjęcia. Były to czasy, kiedy nie istniało już 2/3 cerkwi jakie funkcjonowały na tym terenie do lat 40. XX wieku. Miejsca po nich, najczęściej stare cmentarze (zwane cerkwiskami) najczęściej były tak zarośnięte, że trudno było przeciętnemu turyście je znaleźć. Po wielu wsiach, jakie tu istniały niemal w każdej dolinie pozostały tylko nazwy na mapie. Wówczas nie funkcjonowało jeszcze określenie Bieszczady Zapomniane ale właśnie wtedy miało ono rację bytu. Takim miejscem była np. wieś Bystre w gminie Czarna, gdzie od lat 50. XX wieku stała opuszczona drewniana cerkiew z 1901 r. Był to największy drewniany obiekt sakralny w Bieszczadach. Niestety jego stan w latach 80-tych był już tragiczny. Z wyposażenia sakralnego nie pozostało już nic i jedynie pusta rama ikonostasu świadczyła o rozmachu dawnego wystroju świątyni. Również stan techniczny obiektu był w tym czasie zły. Zniszczony i nieszczelny dach przepuszczał wodę, która powoli z roku na rok czyniła coraz więcej szkody. Ten właśnie obiekt chcieli ratować członkowie TONZ i po to założyli Oddział. Początkowo jako teren działania określono gminę Czarna, ale z czasem obszar działania i interwencji rozszerzył się do całego regionu bieszczadzkiego. Przez kilka kolejnych lat nie udało się TONZowi zdobyć żadnych funduszy na ratowanie cerkwi. Prowadzono jedynie drobne prace naprawcze dachu, okien i podmurówki, co w niewielkim stopniu zabezpieczało budynek. Nie trzeba chyba dodawać, że wszystkie działania były prowadzone społecznie. Niestety w początkowych latach działalności nie udawało się przekonać lokalnej społeczności (mieszkańców miejscowości) do przyłączenia się do akcji TONZ. Zdarzały się nawet reakcje negatywne. Osobnym zjawiskiem było nastawienie lokalnej władzy (jeszcze „socjalistycznej”), która zawsze podejrzliwie patrzyła na wszelkie niezależne od niej przedsięwzięcia i pomysły. Aby dopełnić obraz całości problemów z jakimi się zmagano trzeba zdawać sobie sprawę z faktu, że było to pierwsze i jedyne w tym czasie stowarzyszenie, które podjęło się ratowania dziedzictwa kulturowego tego regionu. Sytuacja zaczęła się zmieniać na lepsze dopiero na początku lat 90.XX w.

Wielką luką w świadomości mieszkańców była historia tego regionu. Zapewne ciążył nad tym fakt, że większość z nich stanowili nasiedleni tu po II wojnie światowej, ludzie z Kresów, a także z innych regionów Polski. Brak było wśród nich poczucia identyfikacji z historią i kulturą tych ziem. Ponieważ brakowało wówczas rzetelnych opracowań historycznych dotyczących Bieszczadów, TONZ zaczął wydawać własne opracowania i wyniki badań pod nazwą. Rocznik Historyczny „BIESZCZAD”. Pierwszy tom ukazał się w 1993 r. i chociaż wydany metodą ksero okazał się szybko „hitem” dla pasjonatów historii regionalnej. Dzięki prowadzonej przez lata działalności badawczej i jej publikowaniu wydawnictwo doczekało się 20 roczników. Wypełniły one lukę historyczną jak istniała na tym specyficznym pod wieloma względami zakątku Karpat. Roczniki pozwoliły poznać historię, nieznane dotąd epizody i postacie. Ważna tematyką badawczą jest nadal gospodarka tych górskich ziem a zwłaszcza pasterstwo, gdyż ono dominowało jako główne zajęcie mieszkańców wsi. Było ich codziennością i pozwalało przeżyć nawet najcięższe okresy w historii. Tematyka historyczna poruszana w kolejnych latach okazała się dla wielu nowych mieszkańców regionu wręcz odkryciem, gdyż dotąd dominowała na rynku wydawniczym „literatura” przedstawiająca Bieszczady jako dziką i zapomniana krainę, jakby oderwaną od świata i historii. Obraz ten dopełniały pełne stereotypów, publikacje przekłamujące, zwłaszcza powojenną historię. „Bieszczad” więc stał się dla wielu źródłem bezcennych informacji o regionie i przyczynił się do procesu identyfikacji mieszkańców z ziemią, którą zamieszkiwali. Opis niektórych miejscowości, których już od dawna nie było stał się pretekstem dla mieszkańców do odkrywania na nowo i zabezpieczania śladów przeszłości. „Bieszczad” odgrywa też dużą role edukacyjną. Zamieszczone opisy historyczne i etnograficzne okazały się doskonałym źródłem informacji dla nauczycieli historii, którzy z powodu braku odpowiednich podręczników nie byli często w stanie przeprowadzić lekcji o przeszłości tego regionu. Podobnym ułatwieniem jest Rocznik dla studentów historii czy etnografii. Znajdują tu bowiem nierzadko materiały i dokumenty nigdy dotąd nie publikowane. Sporo miejsca autorzy poświęcają ochronie zabytków i dziedzictwa kulturowego, gdyż w tym zdewastowanym po wojnie regionie jest to problem szczególnie palący. Pole zainteresowań badawczych autorów nie ograniczyło się wyłącznie do polskiej części Bieszczadów (Bieszczadów Zachodnich). Ta część Karpat do II wojny światowej stanowiła jednolity obszar zwany umownie Bojkowszczyzną. Rozciągał się on od pasma Gorganów po dolinę rzeki Osławy, która stanowi zachodnią granicę Bieszczadów i oddziela je od malowniczych wzniesień Beskidu Niskiego. Zamieszczano więc liczne artykuły dotyczące historii i miejsc znajdujących się na terenie obecnej Ukrainy. Mimo, że Wschodnie Bieszczady mają sporą literaturę badawczą historyków ukraińskich, to nasze spojrzenie na dzieje tego regionu okazało się również interesujące dla Ukraińców. Po tamtej stronie granicy „Bieszczad” ma zatem swoich namiętnych czytelników.   

JAK URATOWAĆ CERKIEW ?

Mimo szeregu akcji mających na celu ratowanie zabytków i miejsc zabytkowych TONZ za swój główny cel działania uznawał doprowadzenie do remontu i konserwacji cerkwi w Bystrem. Największa drewniana budowla sakralna w Bieszczadach w latach 90.XX wieku była już w bardzo złym stanie. Do środka lała się woda przy każdej ulewie co powodowało ogromne zacieki i gnicie belek. Budynek stopniowo chylił się ku ruinie. Nie pomagały doraźne prace na dachu obiektu, które rozwiązywały problem tylko na chwilę. Przy okazji padał mit, pokutujący w wielu środowiskach, że takie obiekty można ratować siłami społecznymi. Od strony organizacyjnej zapewne była to prawda ale w momencie konieczności bezpośredniego  ratowania dużego obiektu, będącego w dodatku w państwowym rejestrze zabytków, zachodziła konieczność znalezienia dużych środków finansowych oraz poważnego wykonawcy robót. Trudno też wymagać od lokalnej społeczności aby łożyła duże sumy pieniędzy na takie prace w dodatku gdy obiekt jest nieużywany od lat. Podobnie lokalne władze, mimo, że niejednokrotnie okazują przychylność i deklarują pomoc to nie są w stanie wyłożyć ze swoich szczupłych budżetów jakichś poważnych sum na ratowanie obiektu. Pozostało więc szukać sponsora na takie prace w instytucjach państwowych do tego powołanych. W tym czasie TONZ, jakby mało było kłopotów, borykał się z jeszcze jednym trudnym problemem. W 1992 r. Kuria Biskupia obrządku bizantyjsko – ukraińskiego w Przemyślu wystąpiła do Wojewody Krośnieńskiego z prośbą o przeniesienie cerkwi do Sanoka, tak aby mogła służyć tam jako świątynia miejscowym grekokatolikom. Cała energię należało skupić wówczas na szerokiej akcji propagandowej aby przekonać społeczność regionu, że jest to pomysł zły, który zuboży i tak już zdewastowany krajobraz kulturowy Bieszczadów oraz pozbawi ich kolejnej cząstki dziedzictwa historycznego. Prowadzono też rozmowy z miejscowymi Ukraińcami, którzy wykazali daleko idące zrozumienie dla szkodliwości takiego pomysłu i poparli nasz protest. Aby akcja była bardziej skuteczna rozpropagowano ją w całej Polsce m. in wśród podobnych organizacji i stowarzyszeń, co dało wymierne efekty w postaci listów protestacyjnych do Konserwatora Wojewódzkiego i Ministerstwa Kultury. Planowane „przenosiny” wywołały co chyba najważniejsze negatywne reakcje mieszkańców, którzy chętnie składali podpisy pod listami protestacyjnymi. Nieczuła na te wszystkie argumenty okazała się natomiast Kuria Biskupia obrządku bizantyjsko – ukraińskiego, która do końca stała na swoim stanowisku, popierana zresztą przez władze wojewódzkie. Dodać trzeba, że miały już miejsce podobne akcje „przenosin” obiektów sakralnych w Bieszczadach i zawsze kończyły się one takim przekształceniem obiektu w nowym miejscu, że tracił on pierwotną bryłę. Dzięki protestom i zabiegom TONZ, miejscowego samorządu, mieszkańców i organizacji Generalny Konserwator Zabytków wydał ostatecznie opinię negatywną co do takich zamiarów. Cerkiew pozostała na  swoim miejscu.  Wreszcie w latach 1993 i 1994 udało się pozyskać od Konserwatora Wojewódzkiego i Ministerstwa Kultury środki finansowe pozwalające na przeprowadzenie najpilniejszych prac konserwatorskich. Dzięki temu w tych latach wyremontowano całkowicie dzwonnice przycerkiewną oraz będącą wówczas w najgorszym stanie kopułę nad prezbiterium cerkwi. Wydawało się, że wszystko jest na dobrej drodze i o dalsze losy cerkwi możemy być spokojni. Po uporządkowaniu wnętrza cerkiew można było udostępnić zwiedzającym i Bystre stało się w krótkim czasie bardzo popularnym i znanym miejscem odwiedzin turystów.

Niestety kolejne lata to okres przemian gospodarczych w Polsce, które nie były łaskawe dla zabytków. Remont został przerwany na długi okres a stan obiektu się pogarszał. Nikt nie przypuszczał, że na kolejny remont  trzeba będzie czekać 17 lat ! Niestety w kolejnych latach Ministerstwo Kultury odmawiało  środków na ten cel. Ponieważ proces przedostawania się wody do wnętrza nasilił się wkrótce w obrębie zachodniej strony kopuły głównej, członkowie TONZ wykonywali sami doraźne zabezpieczenia i uszczelnianie dachu w miarę umiejętności i dostępności miejsc. Przyniosło to jednak niewielkie efekty. 

Dramatyczny okazał się początek roku 2000 kiedy to wichura spowodowała zerwanie blachy z kopuły nad babińcem. Podjęte w trybie pilnym starania u Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków i władz lokalnych o środki finansowe na zabezpieczenie kopuły nie przyniosły niestety pozytywnego rezultatu. W tej sytuacji Zarząd Oddziału postanowił sfinansować naprawę dachu kopuły z własnych skromnych funduszy, pochodzących głównie ze sprzedaży Rocznika Historycznego „Bieszczad”. Kolejne lata to ciągłe starania TONZ o pozyskanie środków finansowych na gruntowny remont cerkwi, niestety bezskuteczne. Zmiana ustawy o ochronie zabytków spowodowała w tym czasie konieczność określenia własności prawnej obiektu. TONZ był dotychczas jedynie jego nieformalnym opiekunem a część prac z punktu widzenia prawa prowadził w zasadzie nielegalnie. W tej sytuacji zarysowała się konieczność prawnego przejęcia obiektu. W 2008 r. dach kopuły głównej był już tak nieszczelny, że woda przedostawała się do wnętrza praktycznie podczas każdej ulewy. W tym czasie można już było wyraźnie zaobserwować przechylanie się całości obiektu w kierunku północnym. Sytuacja stawała się wręcz dramatyczna. Na szczęście w 2009 r. Starostwo Powiatowe w Ustrzykach Dolnych na wniosek Zarządu Oddziału przyznało fundusze na doraźne zabezpieczenie obiektu cerkwi. Dzięki temu jesienią dokonano naprawy najbardziej zniszczonych fragmentów poszycia dachowego wokół tamburu kopuły głównej i babińca.     W tej sytuacji TONZ postanowił przejąć obiekt od skarbu państwa, gdyż dawało to największe możliwości pozyskania funduszy na remont generalny. Przeprowadzono szereg rozmów i spotkań z Wojewódzkim Konserwatorem Zabytków w Przemyślu oraz z przedstawicielami firm zajmujących się konserwacją zabytków na Podkarpaciu. Jednocześnie zwrócono się do Starosty Powiatu Bieszczadzkiego o dalsze wsparcie finansowe na doraźne zabezpieczenie obiektu. Ponieważ w 2011 r. rysowała się możliwość uzyskania dotacji na remont z funduszy WKZ postanowiono przyznane pieniądze ze Starostwa przeznaczyć na wymianę najbardziej zniszczonych okien. Prace te przeprowadzone zostały w lipcu. W tym samym miesiącu Oddział Bieszczadzki TONZ, po 26 latach opieki nad cerkwią przejął obiekt w użytkowanie prawne.  Mimo wcześniejszych ustaleń nie udało się rozpocząć w tym roku remontu z powodu cofnięcia przyznanej wcześniej dotacji WKZ w wysokości 70.000 zł. Dopiero 2012 rok przyniósł zmianę sytuacji i przyznanie z funduszy Konserwatora Wojewódzkiego na remont dachu. W następnych latach wsparcia udzieliło również Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego. W ten sposób do 2015 r. wyremontowano w całości wszystkie kopuły na cerkwi. Obiekt praktycznie został uratowany.  W 2014 r. TONZ przejął na własność kolejną opuszczoną cerkiew w Liskowatem i rozpoczął jej remont generalny.  Na pozór wydawało by się, że wszystkie najgorsze problemy z opisanymi zabytkami mamy za sobą. Jednak w trakcie kończących się prac konserwatorskich coraz często zadajemy sobie pytanie: co dalej z uratowanym obiektem? Jaką funkcje nadać mu po zakończeniu prac? Jaka będzie postawa i sposób wykorzystania takiego obiektu przez lokalną społeczność?

Przejęcie byłych cerkwi przez Kościół Rzymskokatolicki przywróciło  im funkcję sakralną i rolę jaką nadali im ich budowniczowie. Takiej możliwości nie mają świeckie organizacje, które ratują obiekty sakralne, ale najczęściej nie mają jasno sprecyzowanej koncepcji dalszego ich funkcjonowania. Często też kończy się wraz z fazą remontu entuzjazm organizatorów a zaczyna się codzienność i konieczność opieki nad obiektem zabytkowym oraz jego udostępnianie. Nie trzeba zaznaczać, że w przypadku obiektu sakralnego ma to specyficzny charakter, z czym nie zawsze potrafią sobie poradzić tzw. „społeczni opiekunowie”. Często organizacje świeckie realizują w tych miejscach różnego rodzaju granty, których cele nie zawsze są spójne z ideą ochrony zabytków.  Biorąc pod uwagę te okoliczności należy zastanowić się nad opracowaniem jakiejś koncepcji, która wytyczała by kierunki postępowania w przypadkach kiedy obiekt sakralny po okresie prac konserwatorskich „wraca” do życia, codzienności, ale nie sakralnej. Jak ocalić w nim sacrum i pogodzić z funkcją obiektu kulturowego? Tak aby nie naruszyć przekazu jaki dali nam twórcy tych świątyń. W tej materii nie jesteśmy całkowicie bez doświadczeń, chociażby na przykładzie synagog. W ilu jednak miejscach adaptacja ich dokonała się w sposób godny cywilizacji europejskiej? Pomni tych doświadczeń szukajmy zatem odpowiedniej drogi i modelu postepowania, które zapewnią kompleksową ochronę tych miejsc a jednocześnie nada im praktyczną funkcję. Takie działania powinny też zmieniać nastawienie mieszkańców do ratowanych obiektów i miejsc. Stają się one dla nich użyteczne i potrzebne i nie wywołują poczucia wstydu wobec faktu ich zniszczenia czy zaniedbania.   Aby zrealizować te cele należało by podzielić działania na kilka postępujących po sobie fazach.

Faza I – Ratowanie obiektu

Prace konserwatorskie przy maksymalnym zachowaniu pierwotnego materiału. Powrót oryginalnych fragmentów obiektu np. gontów na dachach lub ścianach, często zastąpionych blachą bądź deskowaniem. Odtworzenie snycerki, rzeźbień, zamki, zawiasy, okucia. Renowacja wnętrz, polichromia, ikonostas, ołtarze. 

Faza II – Ochrona krajobrazu wokół obiektów.

Ogrodzenia, murki, bramki, dzwonnice, starodrzew, stare ścieżki, aleje, mostki, cmentarze przycerkiewne, architektura przydrożna. W miarę możliwości ochrona krajobrazu kulturowego w bezpośrednim sąsiedztwie obiektów. 

Faza III – Funkcja edukacyjna.  

Zaplanowanie i utworzenie w bezpośrednim sąsiedztwie obiektów ośrodków nastawionych na edukację w zakresie dawnych rzemiosł takich jak ciesielstwo, kowalstwo, ikonopisanie etc. Może to mieć miejsce w starych i zaadaptowanych do tego celu chałupach bądź w wybudowanych od podstaw obiektach nawiązujących do lokalnej architektury. 

Faza IV – Funkcjonowanie takiego ośrodka powinno odbywać się na zasadzie udostępniania zwiedzającym obiektu zabytkowego (cerkwi) oraz w organizowaniu działań i  projektów edukacyjnych, zwłaszcza we współpracy z ośrodkami akademickimi

Tak zarysowana koncepcja  umożliwia nie tylko uratowanie obiektu zabytkowego ale daje dodatkowo szansę na jego dalsze funkcjonowanie w przestrzeni kulturowej przy maksymalnym zachowaniu  sacrum. Stworzone zostanie miejsce zachowujące dziedzictwo danego regionu i jednocześnie dające możliwość działań edukacyjnych. Realizacja takiego projektu stworzyła by praktyczny model postepowania i działań, a doświadczenia z niego wynikające mogły by służyć w innych podobnych miejscach. Wszystko to należy łączyć z szeroko rozumianą działalnością turystyczną a w szczególności turystyką kulturową. Obiekty kulturowe zawsze sprzyjają rozwojowi turystyki a ta generuje potencjalne źródła dochodu dla miejscowej ludności. Ma to niebagatelne znaczenie na szybko wyludniających się obszarach wiejskich o dużym procencie bezrobotnych. Takie działania wpisują się w koncepcje zrównoważonego rozwoju obszarów wiejskich.

Ochrona krajobrazu kulturowego – EKOMUZEA

Znacząca i widoczna zmiana w nastawieniu mieszkańców do dziedzictwa kulturowego nastąpiła w drugiej połowie lat 90-tych, wraz z rozwojem ruchu turystycznego i szerokim propagowaniem idei agroturystyki i ekologii. Wkrótce też pojawiły się pomysły i projekty organizowania w Bieszczadach Ekomuzeów. Teren do tego typu przedsięwzięć wydawał się idealny. Bieszczady ze swoją historią, przyrodą i górami stwarzały niemal klasyczne warunki do realizacji takich pomysłów. Ekomuzeum, jako kompleksowa metoda zachowania i ekspozycji dziedzictwa kulturowego rozpowszechniło się w Europie w latach lat 60-tych ubiegłego wieku. Kolebką idei jest Francja, gdzie istnieje ponad 70 lokalnych i regionalnych ekomuzeów. Wiele takich miejsc z powodzeniem funkcjonuje na Wyspach Brytyjskich, Skandynawii i krajach śródziemnomorskich. Ekomuzeum określane jest bardzo często  „muzeum bez murów”. Jako „eksponaty” funkcjonują w nim rodzima przyroda, miejscowa kultura, zabytki kultury materialnej i duchowej - prezentowane wspólnie, w miejscu ich pierwotnego występowania. W przeciwieństwie do muzeów gromadzących różne eksponaty w jednym miejscu. Z powodzeniem można w nich jednak wykorzystać lokalne muzea, izby pamięci i inne tego typu obiekty. Wszystkie te funkcje oddziałują na siebie wzajemnie. Dlatego zwiedzający powinien nie tylko  je dostrzec ale poczuć się czynnym elementem całego systemu atrakcji. Ekomuzea są też bardzo często alternatywą rozwojową dla coraz bardziej zdegradowanych terenów wiejskich. Utworzenie i funkcjonowanie ekomuzeum niesie za sobą szereg wymiernych korzyści społecznych odczuwalnych także dla poszczególnych osób. Warunkiem jednak jest aktywne uczestnictwo wszystkich, dla których takie przedsięwzięcie jest szansą dalszego rozwoju. Dziś z perspektywy kilkunastu lat można stwierdzić, że pomysł ten został dobrze przyjęty i jest w jakimś stopniu realizowany, chociaż na pewno daleko mu do ideału. Ważne jest to, że w znacznym stopniu zmienił on nastawienie wielu ludzi do otaczającego ich dziedzictwa kulturowego regionu. 

Korzyści z funkcjonowania ekomuzeum dla lokalnych społeczności można by ująć w kilku punktach:

·         stworzenie możliwości sprzedaży lokalnych produktów producentów żywności, artystów i rzemieślników bezpośrednio odbiorcy.

·         inwentaryzacja lokalnych zasobów kulturowych i przyrodniczych – ich waloryzacja pod kątem rozwoju ekoturystyki.

·         podniesienie świadomości mieszkańców na temat znaczenia lokalnego dziedzictwa przyrodniczego i kulturowego.

·         podniesienie świadomości w obszarze ochrony środowiska naturalnego.

·         zachowanie i eksponowanie lokalnych tradycji, miejscowego rzemiosła, poprzez organizację różnego rodzaju warsztatów twórczych, pokazów dla turystów, imprez jako dodatkowe źródło zarobkowania.

·         poznanie własnej historii oraz tradycji regionu i świadome ich propagowanie.

·          kultywowanie lokalnych zwyczajów.

·         wykorzystanie lokalnej infrastruktury turystycznej –  miejsc noclegowych, najlepiej o zróżnicowanym standardzie, obiektów gastronomicznych, tras i ścieżek turystycznych, usług przewodnickich, etc.

·         organizacja i realizacja projektów edukacyjnych (warsztatów, szkoleń, pokazów) w oparciu miejscowy potencjał ludzki

Jednym z elementów i zarazem atrakcji każdego ekomuzeum są miejsca i obiekty zabytkowe. Dlatego jednym z głównych celów jego powstania jest zawsze ochrona zabytków oraz zachowanie śladów przeszłości w krajobrazie. Aby ta ochrona była aktywna i skuteczna wymagana jest właściwa postawa mieszkańców wobec  otaczających ich obiektów, śladów kulturowych czy żywej tradycji. Ludzie muszą utożsamiać się z otaczająca ich rzeczywistością historyczną. Wówczas przynosi to najlepsze efekty. Urzędowa ochrona dziedzictwa kulturowego przynosi zdecydowanie mniejsze efekty. Aby to zrealizować niezbędna jest znajomość historii danego regionu. Jednak twórcy i organizatorzy ekomuzeum muszą sięgać do miejscowej historii i tradycji, tak aby pogodzić zasady  ochrony dziedzictwa kulturowego z potrzebami ekonomicznymi mieszkańców. Przynosi to później najlepsze efekty funkcjonowania całego przedsięwzięcia. Jedną z podstawowych barier przy tworzeniu ekomuzeum jest brak podstawowej wiedzy miejscowej społeczności o historii i  dziedzictwie danego regionu a co za tym idzie niska świadomość możliwości wykorzystania miejscowego potencjału do podniesienia atrakcyjności jakiegoś miejsca czy miejscowości. Dotyczy to szczególnie regionu bieszczadzkiego, gdzie przymusowe wysiedlenia powojenne a także późniejsze migracje ludności sprawiły, że obecni mieszkańcy tych malowniczych terenów nie czują z nimi, powszechnej gdzie indziej więzi emocjonalnej. TONZ współdziałając z innymi organizacjami przez kilka lat prowadził specjalne projekty dotyczące właśnie organizowania się ludzi wokół pomysłu stworzenia ekomuzeum.  Dzięki temu w kilkunastu miejscowościach ta inicjatywa została zrealizowana. Co ważne niektóre miejscowości połączyły swe wysiłki aby stworzyć kompleksowe obszary ochrony i eksponowania, na bazie ekoturystyki takich najcenniejszych miejsc. Co równie ważne były i są to nadal inicjatywy społeczne wspierane częściowo przez instytucje samorządowe i fundusze unijne . Takie podejście do tematyki daje najlepsze wyniki i nie rodzi konfliktu interesów, jak to często w przeszłości bywało. Zaangażowanie samorządów daje też lepszą możliwość lokalnej społeczności do kontaktów z instytucjami administracji państwowej, których wymogi i kompetencje sięgają często obszarów, na których chcą działać organizatorzy ekomuzeum. Mamy tu na myśli takie instytucje jak Lasy Państwowe, Państwowa Służba Ochrony Zabytków, Rejony Dróg, Bieszczadzki Park Narodowy czy Parki Krajobrazowe. W ten sposób mieszkańcy mogą w swoich działaniach wykorzystać  osiągnięcia tych instytucji, które dysponują o wiele większymi środkami przeznaczanymi np. na ochronę dziedzictwa kulturowego. Takim dobrym przykładem w ostatnich latach są np. licznie powstające ścieżki edukacyjne w Lasach Państwowych. Przy tak szeroko rozumianej współpracy powstały w Bieszczadach  Ekomuzeum „Trzy Kultury” w Lutowiskach, Ekomuzeum „Hołe” w Łodynie i Dźwiniaczu Dolnym, Ekomuzeum „W krainie bobrów”, Ekomuzeum „W krainie Bojków”.

Utworzenie i funkcjonowanie ekomuzeum niesie za sobą wymierne korzyści społeczne. Aktywizuje przede wszystkim społeczności lokalne, pozwala lepiej wykorzystać własny potencjał organizacyjny, zwiększyć  efektywność własnej oferty turystycznej w obszarach, które dotychczas były mocno zaniedbane bądź słabo promowane. Można to ując w kilku punktach:

1. Promocja swojej działalności

2. Uatrakcyjnienie oferty pobytowej

3. Kreowanie lokalnych produktów różnych branż

4. Rozwój turystyki aktywnej

5. Poniesienie poziomu edukacji społeczeństwa

6. Podniesienie standardu ochrony środowiska

7. Ochrona lokalnej kultury i tradycji

8. Rozwój współpracy pomiędzy różnymi środowiskami i branżami

9. Rozbudowa miejscowej oferty kulturalnej i rekreacyjnej

10. Rozwój lokalnych inicjatyw

11. Realizacja różnego rodzaju projektów

12. Szersze wykorzystanie bazy noclegowej i gastronomicznej

 

Na zakończenie tych rozważań warto wspomnieć, że wszystkie opisane działania mogą i są czynnikami kulturotwórczymi. Społeczności same mogą kreować nowe zdarzenia na bazie substancji, którą tak aktywnie chcą chronić. Dobrym przykładem takiej postawy jest duża przychylność i pomoc mieszkańców w zorganizowaniu przejścia przez Bieszczady w 2010 r. Redyku Karpackiego, międzynarodowego projektu mającego na celu promocję kultury pasterskiej w Karpatach.

 

PODSUMOWANIE 

Przedstawione rozważania to tylko wybrane przykłady z całej mozaiki postaw. Postrzeganie  mieszkańców Bieszczadów dziedzictwa kulturowego przeszło, po II wojnie światowej głęboką ewolucję. Składało się na to wiele różnych czynników, z których najbardziej rzutujący na negatywne reakcje ludzi oparty był na stereotypie wrogiego postrzegania ludności ukraińskiej po wysiedleniach w latach 40.XX wieku. Pomijając przyczyny tej wrogości należy stwierdzić, że dla zachowania kultury materialnej tego obszaru miała ona fatalne skutki. Zniszczenia wsi podczas przymusowych wysiedleń, brak dbałości o ślady przeszłości a często ich dewastowanie wytworzyły złe postawy społeczne. To zjawisko wzmacniane było niekiedy przez obojętność ludności napływowej wobec śladów przeszłości. Zmiany tego nastawienia dostrzegamy dopiero w drugiej dekadzie lat 80.XX wieku. Przemiany jakie nastąpiły w Polsce w ostatnim dwudziestoleciu sprawiły, że dziedzictwo kulturowe  tej ziemi społeczność zaczęła postrzegać jako bezcenne i warte ocalenia.

Bogdan Augustyn 

Postawa lokalnej społeczności wobec ochrony dziedzictwa kulturowego na przykładzie ratowania obiektów zabytkowych w Bieszczadach

Aby zrozumieć postawy  społeczności bieszczadzkiej do dziedzictwa kulturowego tej surowo doświadczonej ziemi musimy zdawać sobie sprawę z przemian jakie  nastąpiły na tym skrawku Karpat  po II wojnie światowej. Żaden zakątek powojennej Polski nie przeszedł tylu przemian terytorialnych i ludnościowych co Bieszczady. Można śmiało stwierdzić, że proces ten w jakiejś mierze trwa nadal, chociaż zapewne w mniejszej skali. Mamy tu na myśli zmiany w strukturze ludnościowej. Pierwsze lata wojny przyniosły podział tego regionu pomiędzy dwa okupacyjne państwa Niemcy i Związek Sowiecki. W okresie  XI 1939 – VI 1941 wytyczono granice na rzece San rozdzielając ten nigdy dotąd niepodzielony region. Wówczas tez rozpoczęły się pierwsze wysiedlenia ludności ze strefy przygranicznej. W roku 1944 utrzymany został praktycznie podział regionu z pewnymi zmianami. Granicę teraz już miedzy Związkiem Sowieckim a Polską utrzymano na rzece San z odchyleniem jej w rejonie Soliny w kierunku Przemyśla. W ten sposób część terenu pozostała ponownie w granicach ZSRR. Równocześnie trwały w tym czasie walki z nacjonalistycznym podziemiem ukraińskim  i rozpoczęły się pierwsze wysiedlenia ludności ukraińskojęzycznej na Ukrainę. Były to dla mieszkańców Bieszczadów  czasy tragiczne i większość z nich musiała opuścić na zawsze rodzinne strony bądź zginęła podczas walk. W trakcie tych wydarzeń często palono całe wsie z domami, cerkwiami i dworami. Nie był to więc łaskawy czas dla zabytków. Po wielu miejscowościach pozostały tylko nazwy na mapie. Blisko 80% rdzennej ludności zostało z tego terenu wysiedlona. Dopiero w latach 50.XX wieku zaczęli pojawiać się tu nieśmiało pierwsi osadnicy. W 1951 r. nastąpiła pomiędzy Polską a ZSRR wymiana terytoriów, w wyniku której rejon Ustrzyk Dolnych, Czarnej i Lutowisk znalazł się z powrotem w granicach państwa polskiego. Odbyło się to niestety przy 100%-ej wymianie ludności. W wyniku tych procesów (wojna, wysiedlenia, zmiana granic) w tym najbardziej wysuniętym na południowy wschód skrawku Polski pozostało kilkanaście procent rdzennej ludności, głównie polskiej. Po regulacji granic zaczęli napływać tu stopniowo nowi mieszkańcy z różnych stron Polski, nazywani powszechnie osadnikami. Ci nowi mieszkańcy Bieszczadów przez pierwsze kilkanaście lat skupieni byli  na urządzaniu się, poprawie bytu i warunków życia. Nie przywiązywali szczególnej uwagi do zastanych pozostałości kultury ich poprzedników. W ten sposób opuszczone cerkwie, cmentarze, dwory szybko niszczały i ich losem niewiele się przejmowano. Zdarzały się przypadki celowego niszczenia takich miejsc, kradzieże a nawet podpalenia. Wszystko to zubożyło jeszcze bardziej krajobraz bieszczadzki zniszczony i tak w okresie powojennym. Degradacja krajobrazu kulturowego przebiega z reguły według podobnego schematu. W przypadku polskiej części Bieszczadów dodatkowo nakładają się takie zjawiska i procesy jak:

  • kilkakrotna zmiana granic państwowych w połowie XX wieku.
  • masowe migracje ludności (w większości przymusowe wysiedlenia)
  • chaotyczne zasiedlanie regionu od połowy XX wieku.
  • - mozaika kulturowa obecnych mieszkańców regionu.
  • - celowa polityka niszczenia kultury materialnej przez organy państwowe  w okresie PRL.

Do lat 80-tych „znikło” z tego terenu 70 % cerkwi, niemal wszystkie dwory i znaczna część zabudowy mieszkalnej. Większość  ocalałych obiektów sakralnych (cerkwi) uratowana została na drodze przejęcia ich przez Kościół Rzymskokatolicki na przełomie lat 60/70. XX w. Kilkanaście świątyń pozostawiono własnemu losowi chociaż formalnie przejął je skarb państwa.  W takich okolicznościach w połowie lat 80-tych grupa pasjonatów zainteresowała się losami opuszczonej cerkwi w Bystrem.

POCZĄTKI SPOŁECZNEJ OCHRONY ZABYTKÓW

W roku 1985 został powołany do życia Bieszczadzki Oddział Towarzystwa Opieki Nad Zabytkami. Sama nazwa stowarzyszenia jasno nakreślała cel jaki przyświecał grupie napaleńców , dla których niszczenie zabytków bieszczadzkich był nie do przyjęcia. Były to czasy, kiedy nie istniało już 2/3 cerkwi jakie funkcjonowały na tym terenie do lat 40. XX wieku. Miejsca po nich, najczęściej stare cmentarze (zwane cerkwiskami) najczęściej były tak zarośnięte, że trudno było przeciętnemu turyście je znaleźć. Po wielu wsiach, jakie tu istniały niemal w każdej dolinie pozostały tylko nazwy na mapie. Wówczas nie funkcjonowało jeszcze określenie Bieszczady Zapomniane ale właśnie wtedy miało ono rację bytu. Takim miejscem była np. wieś Bystre w gminie Czarna, gdzie od lat 50. XX wieku stała opuszczona drewniana cerkiew z 1901 r. Był to największy drewniany obiekt sakralny w Bieszczadach. Niestety jego stan w latach 80-tych był już tragiczny. Z wyposażenia sakralnego nie pozostało już nic i jedynie pusta rama ikonostasu świadczyła o rozmachu dawnego wystroju świątyni. Również stan techniczny obiektu był w tym czasie zły. Zniszczony i nieszczelny dach przepuszczał wodę, która powoli z roku na rok czyniła coraz więcej szkody. Ten właśnie obiekt chcieli ratować członkowie TONZ i po to założyli Oddział. Początkowo jako teren działania określono gminę Czarna, ale z czasem obszar działania i interwencji rozszerzył się do całego regionu bieszczadzkiego. Przez kilka kolejnych lat nie udało się TONZowi zdobyć żadnych funduszy na ratowanie cerkwi. Prowadzono jedynie drobne prace naprawcze dachu, okien i podmurówki, co w niewielkim stopniu zabezpieczało budynek. Nie trzeba chyba dodawać, że wszystkie działania były prowadzone społecznie. Niestety w początkowych latach działalności nie udawało się przekonać lokalnej społeczności (mieszkańców miejscowości) do przyłączenia się do akcji TONZ. Zdarzały się nawet reakcje negatywne. Osobnym zjawiskiem było nastawienie lokalnej władzy (jeszcze „socjalistycznej”), która zawsze podejrzliwie patrzyła na wszelkie niezależne od niej przedsięwzięcia i pomysły. Aby dopełnić obraz całości problemów z jakimi się zmagano trzeba zdawać sobie sprawę z faktu, że było to pierwsze i jedyne w tym czasie stowarzyszenie, które podjęło się ratowania dziedzictwa kulturowego tego regionu. Sytuacja zaczęła się zmieniać na lepsze dopiero na początku lat 90.XX w.

Wielką luką w świadomości mieszkańców była historia tego regionu. Zapewne ciążył nad tym fakt, że większość z nich stanowili nasiedleni tu po II wojnie światowej, ludzie z Kresów, a także z innych regionów Polski. Brak było wśród nich poczucia identyfikacji z historią i kulturą tych ziem. Ponieważ brakowało wówczas rzetelnych opracowań historycznych dotyczących Bieszczadów, TONZ zaczął wydawać własne opracowania i wyniki badań pod nazwą. Rocznik Historyczny „BIESZCZAD”. Pierwszy tom ukazał się w 1993 r. i chociaż wydany metodą ksero okazał się szybko „hitem” dla pasjonatów historii regionalnej. Dzięki prowadzonej przez lata działalności badawczej i jej publikowaniu wydawnictwo doczekało się 20 roczników. Wypełniły one lukę historyczną jak istniała na tym specyficznym pod wieloma względami zakątku Karpat. Roczniki pozwoliły poznać historię, nieznane dotąd epizody i postacie. Ważna tematyką badawczą jest nadal gospodarka tych górskich ziem a zwłaszcza pasterstwo, gdyż ono dominowało jako główne zajęcie mieszkańców wsi. Było ich codziennością i pozwalało przeżyć nawet najcięższe okresy w historii. Tematyka historyczna poruszana w kolejnych latach okazała się dla wielu nowych mieszkańców regionu wręcz odkryciem, gdyż dotąd dominowała na rynku wydawniczym „literatura” przedstawiająca Bieszczady jako dziką i zapomniana krainę, jakby oderwaną od świata i historii. Obraz ten dopełniały pełne stereotypów, publikacje przekłamujące, zwłaszcza powojenną historię. „Bieszczad” więc stał się dla wielu źródłem bezcennych informacji o regionie i przyczynił się do procesu identyfikacji mieszkańców z ziemią, którą zamieszkiwali. Opis niektórych miejscowości, których już od dawna nie było stał się pretekstem dla mieszkańców do odkrywania na nowo i zabezpieczania śladów przeszłości. „Bieszczad” odgrywa też dużą role edukacyjną. Zamieszczone opisy historyczne i etnograficzne okazały się doskonałym źródłem informacji dla nauczycieli historii, którzy z powodu braku odpowiednich podręczników nie byli często w stanie przeprowadzić lekcji o przeszłości tego regionu. Podobnym ułatwieniem jest Rocznik dla studentów historii czy etnografii. Znajdują tu bowiem nierzadko materiały i dokumenty nigdy dotąd nie publikowane. Sporo miejsca autorzy poświęcają ochronie zabytków i dziedzictwa kulturowego, gdyż w tym zdewastowanym po wojnie regionie jest to problem szczególnie palący. Pole zainteresowań badawczych autorów nie ograniczyło się wyłącznie do polskiej części Bieszczadów (Bieszczadów Zachodnich). Ta część Karpat do II wojny światowej stanowiła jednolity obszar zwany umownie Bojkowszczyzną. Rozciągał się on od pasma Gorganów po dolinę rzeki Osławy, która stanowi zachodnią granicę Bieszczadów i oddziela je od malowniczych wzniesień Beskidu Niskiego. Zamieszczano więc liczne artykuły dotyczące historii i miejsc znajdujących się na terenie obecnej Ukrainy. Mimo, że Wschodnie Bieszczady mają sporą literaturę badawczą historyków ukraińskich, to nasze spojrzenie na dzieje tego regionu okazało się również interesujące dla Ukraińców. Po tamtej stronie granicy „Bieszczad” ma zatem swoich namiętnych czytelników.   

JAK URATOWAĆ CERKIEW ?

Mimo szeregu akcji mających na celu ratowanie zabytków i miejsc zabytkowych TONZ za swój główny cel działania uznawał doprowadzenie do remontu i konserwacji cerkwi w Bystrem. Największa drewniana budowla sakralna w Bieszczadach w latach 90.XX wieku była już w bardzo złym stanie. Do środka lała się woda przy każdej ulewie co powodowało ogromne zacieki i gnicie belek. Budynek stopniowo chylił się ku ruinie. Nie pomagały doraźne prace na dachu obiektu, które rozwiązywały problem tylko na chwilę. Przy okazji padał mit, pokutujący w wielu środowiskach, że takie obiekty można ratować siłami społecznymi. Od strony organizacyjnej zapewne była to prawda ale w momencie konieczności bezpośredniego  ratowania dużego obiektu, będącego w dodatku w państwowym rejestrze zabytków, zachodziła konieczność znalezienia dużych środków finansowych oraz poważnego wykonawcy robót. Trudno też wymagać od lokalnej społeczności aby łożyła duże sumy pieniędzy na takie prace w dodatku gdy obiekt jest nieużywany od lat. Podobnie lokalne władze, mimo, że niejednokrotnie okazują przychylność i deklarują pomoc to nie są w stanie wyłożyć ze swoich szczupłych budżetów jakichś poważnych sum na ratowanie obiektu. Pozostało więc szukać sponsora na takie prace w instytucjach państwowych do tego powołanych. W tym czasie TONZ, jakby mało było kłopotów, borykał się z jeszcze jednym trudnym problemem. W 1992 r. Kuria Biskupia obrządku bizantyjsko – ukraińskiego w Przemyślu wystąpiła do Wojewody Krośnieńskiego z prośbą o przeniesienie cerkwi do Sanoka, tak aby mogła służyć tam jako świątynia miejscowym grekokatolikom. Cała energię należało skupić wówczas na szerokiej akcji propagandowej aby przekonać społeczność regionu, że jest to pomysł zły, który zuboży i tak już zdewastowany krajobraz kulturowy Bieszczadów oraz pozbawi ich kolejnej cząstki dziedzictwa historycznego. Prowadzono też rozmowy z miejscowymi Ukraińcami, którzy wykazali daleko idące zrozumienie dla szkodliwości takiego pomysłu i poparli nasz protest. Aby akcja była bardziej skuteczna rozpropagowano ją w całej Polsce m. in wśród podobnych organizacji i stowarzyszeń, co dało wymierne efekty w postaci listów protestacyjnych do Konserwatora Wojewódzkiego i Ministerstwa Kultury. Planowane „przenosiny” wywołały co chyba najważniejsze negatywne reakcje mieszkańców, którzy chętnie składali podpisy pod listami protestacyjnymi. Nieczuła na te wszystkie argumenty okazała się natomiast Kuria Biskupia obrządku bizantyjsko – ukraińskiego, która do końca stała na swoim stanowisku, popierana zresztą przez władze wojewódzkie. Dodać trzeba, że miały już miejsce podobne akcje „przenosin” obiektów sakralnych w Bieszczadach i zawsze kończyły się one takim przekształceniem obiektu w nowym miejscu, że tracił on pierwotną bryłę. Dzięki protestom i zabiegom TONZ, miejscowego samorządu, mieszkańców i organizacji Generalny Konserwator Zabytków wydał ostatecznie opinię negatywną co do takich zamiarów. Cerkiew pozostała na  swoim miejscu.  Wreszcie w latach 1993 i 1994 udało się pozyskać od Konserwatora Wojewódzkiego i Ministerstwa Kultury środki finansowe pozwalające na przeprowadzenie najpilniejszych prac konserwatorskich. Dzięki temu w tych latach wyremontowano całkowicie dzwonnice przycerkiewną oraz będącą wówczas w najgorszym stanie kopułę nad prezbiterium cerkwi. Wydawało się, że wszystko jest na dobrej drodze i o dalsze losy cerkwi możemy być spokojni. Po uporządkowaniu wnętrza cerkiew można było udostępnić zwiedzającym i Bystre stało się w krótkim czasie bardzo popularnym i znanym miejscem odwiedzin turystów.

Niestety kolejne lata to okres przemian gospodarczych w Polsce, które nie były łaskawe dla zabytków. Remont został przerwany na długi okres a stan obiektu się pogarszał. Nikt nie przypuszczał, że na kolejny remont  trzeba będzie czekać 17 lat ! Niestety w kolejnych latach Ministerstwo Kultury odmawiało  środków na ten cel. Ponieważ proces przedostawania się wody do wnętrza nasilił się wkrótce w obrębie zachodniej strony kopuły głównej, członkowie TONZ wykonywali sami doraźne zabezpieczenia i uszczelnianie dachu w miarę umiejętności i dostępności miejsc. Przyniosło to jednak niewielkie efekty. 

Dramatyczny okazał się początek roku 2000 kiedy to wichura spowodowała zerwanie blachy z kopuły nad babińcem. Podjęte w trybie pilnym starania u Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków i władz lokalnych o środki finansowe na zabezpieczenie kopuły nie przyniosły niestety pozytywnego rezultatu. W tej sytuacji Zarząd Oddziału postanowił sfinansować naprawę dachu kopuły z własnych skromnych funduszy, pochodzących głównie ze sprzedaży Rocznika Historycznego „Bieszczad”. Kolejne lata to ciągłe starania TONZ o pozyskanie środków finansowych na gruntowny remont cerkwi, niestety bezskuteczne. Zmiana ustawy o ochronie zabytków spowodowała w tym czasie konieczność określenia własności prawnej obiektu. TONZ był dotychczas jedynie jego nieformalnym opiekunem a część prac z punktu widzenia prawa prowadził w zasadzie nielegalnie. W tej sytuacji zarysowała się konieczność prawnego przejęcia obiektu. W 2008 r. dach kopuły głównej był już tak nieszczelny, że woda przedostawała się do wnętrza praktycznie podczas każdej ulewy. W tym czasie można już było wyraźnie zaobserwować przechylanie się całości obiektu w kierunku północnym. Sytuacja stawała się wręcz dramatyczna. Na szczęście w 2009 r. Starostwo Powiatowe w Ustrzykach Dolnych na wniosek Zarządu Oddziału przyznało fundusze na doraźne zabezpieczenie obiektu cerkwi. Dzięki temu jesienią dokonano naprawy najbardziej zniszczonych fragmentów poszycia dachowego wokół tamburu kopuły głównej i babińca.     W tej sytuacji TONZ postanowił przejąć obiekt od skarbu państwa, gdyż dawało to największe możliwości pozyskania funduszy na remont generalny. Przeprowadzono szereg rozmów i spotkań z Wojewódzkim Konserwatorem Zabytków w Przemyślu oraz z przedstawicielami firm zajmujących się konserwacją zabytków na Podkarpaciu. Jednocześnie zwrócono się do Starosty Powiatu Bieszczadzkiego o dalsze wsparcie finansowe na doraźne zabezpieczenie obiektu. Ponieważ w 2011 r. rysowała się możliwość uzyskania dotacji na remont z funduszy WKZ postanowiono przyznane pieniądze ze Starostwa przeznaczyć na wymianę najbardziej zniszczonych okien. Prace te przeprowadzone zostały w lipcu. W tym samym miesiącu Oddział Bieszczadzki TONZ, po 26 latach opieki nad cerkwią przejął obiekt w użytkowanie prawne.  Mimo wcześniejszych ustaleń nie udało się rozpocząć w tym roku remontu z powodu cofnięcia przyznanej wcześniej dotacji WKZ w wysokości 70.000 zł. Dopiero 2012 rok przyniósł zmianę sytuacji i przyznanie z funduszy Konserwatora Wojewódzkiego na remont dachu. W następnych latach wsparcia udzieliło również Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego. W ten sposób do 2015 r. wyremontowano w całości wszystkie kopuły na cerkwi. Obiekt praktycznie został uratowany.  W 2014 r. TONZ przejął na własność kolejną opuszczoną cerkiew w Liskowatem i rozpoczął jej remont generalny.  Na pozór wydawało by się, że wszystkie najgorsze problemy z opisanymi zabytkami mamy za sobą. Jednak w trakcie kończących się prac konserwatorskich coraz często zadajemy sobie pytanie: co dalej z uratowanym obiektem? Jaką funkcje nadać mu po zakończeniu prac? Jaka będzie postawa i sposób wykorzystania takiego obiektu przez lokalną społeczność?

Przejęcie byłych cerkwi przez Kościół Rzymskokatolicki przywróciło  im funkcję sakralną i rolę jaką nadali im ich budowniczowie. Takiej możliwości nie mają świeckie organizacje, które ratują obiekty sakralne, ale najczęściej nie mają jasno sprecyzowanej koncepcji dalszego ich funkcjonowania. Często też kończy się wraz z fazą remontu entuzjazm organizatorów a zaczyna się codzienność i konieczność opieki nad obiektem zabytkowym oraz jego udostępnianie. Nie trzeba zaznaczać, że w przypadku obiektu sakralnego ma to specyficzny charakter, z czym nie zawsze potrafią sobie poradzić tzw. „społeczni opiekunowie”. Często organizacje świeckie realizują w tych miejscach różnego rodzaju granty, których cele nie zawsze są spójne z ideą ochrony zabytków.  Biorąc pod uwagę te okoliczności należy zastanowić się nad opracowaniem jakiejś koncepcji, która wytyczała by kierunki postępowania w przypadkach kiedy obiekt sakralny po okresie prac konserwatorskich „wraca” do życia, codzienności, ale nie sakralnej. Jak ocalić w nim sacrum i pogodzić z funkcją obiektu kulturowego? Tak aby nie naruszyć przekazu jaki dali nam twórcy tych świątyń. W tej materii nie jesteśmy całkowicie bez doświadczeń, chociażby na przykładzie synagog. W ilu jednak miejscach adaptacja ich dokonała się w sposób godny cywilizacji europejskiej? Pomni tych doświadczeń szukajmy zatem odpowiedniej drogi i modelu postepowania, które zapewnią kompleksową ochronę tych miejsc a jednocześnie nada im praktyczną funkcję. Takie działania powinny też zmieniać nastawienie mieszkańców do ratowanych obiektów i miejsc. Stają się one dla nich użyteczne i potrzebne i nie wywołują poczucia wstydu wobec faktu ich zniszczenia czy zaniedbania.   Aby zrealizować te cele należało by podzielić działania na kilka postępujących po sobie fazach.

Faza I – Ratowanie obiektu

Prace konserwatorskie przy maksymalnym zachowaniu pierwotnego materiału. Powrót oryginalnych fragmentów obiektu np. gontów na dachach lub ścianach, często zastąpionych blachą bądź deskowaniem. Odtworzenie snycerki, rzeźbień, zamki, zawiasy, okucia. Renowacja wnętrz, polichromia, ikonostas, ołtarze. 

Faza II – Ochrona krajobrazu wokół obiektów.

Ogrodzenia, murki, bramki, dzwonnice, starodrzew, stare ścieżki, aleje, mostki, cmentarze przycerkiewne, architektura przydrożna. W miarę możliwości ochrona krajobrazu kulturowego w bezpośrednim sąsiedztwie obiektów. 

Faza III – Funkcja edukacyjna.  

Zaplanowanie i utworzenie w bezpośrednim sąsiedztwie obiektów ośrodków nastawionych na edukację w zakresie dawnych rzemiosł takich jak ciesielstwo, kowalstwo, ikonopisanie etc. Może to mieć miejsce w starych i zaadaptowanych do tego celu chałupach bądź w wybudowanych od podstaw obiektach nawiązujących do lokalnej architektury. 

Faza IV – Funkcjonowanie takiego ośrodka powinno odbywać się na zasadzie udostępniania zwiedzającym obiektu zabytkowego (cerkwi) oraz w organizowaniu działań i  projektów edukacyjnych, zwłaszcza we współpracy z ośrodkami akademickimi

Tak zarysowana koncepcja  umożliwia nie tylko uratowanie obiektu zabytkowego ale daje dodatkowo szansę na jego dalsze funkcjonowanie w przestrzeni kulturowej przy maksymalnym zachowaniu  sacrum. Stworzone zostanie miejsce zachowujące dziedzictwo danego regionu i jednocześnie dające możliwość działań edukacyjnych. Realizacja takiego projektu stworzyła by praktyczny model postepowania i działań, a doświadczenia z niego wynikające mogły by służyć w innych podobnych miejscach. Wszystko to należy łączyć z szeroko rozumianą działalnością turystyczną a w szczególności turystyką kulturową. Obiekty kulturowe zawsze sprzyjają rozwojowi turystyki a ta generuje potencjalne źródła dochodu dla miejscowej ludności. Ma to niebagatelne znaczenie na szybko wyludniających się obszarach wiejskich o dużym procencie bezrobotnych. Takie działania wpisują się w koncepcje zrównoważonego rozwoju obszarów wiejskich.

Ochrona krajobrazu kulturowego – EKOMUZEA

Znacząca i widoczna zmiana w nastawieniu mieszkańców do dziedzictwa kulturowego nastąpiła w drugiej połowie lat 90-tych, wraz z rozwojem ruchu turystycznego i szerokim propagowaniem idei agroturystyki i ekologii. Wkrótce też pojawiły się pomysły i projekty organizowania w Bieszczadach Ekomuzeów. Teren do tego typu przedsięwzięć wydawał się idealny. Bieszczady ze swoją historią, przyrodą i górami stwarzały niemal klasyczne warunki do realizacji takich pomysłów. Ekomuzeum, jako kompleksowa metoda zachowania i ekspozycji dziedzictwa kulturowego rozpowszechniło się w Europie w latach lat 60-tych ubiegłego wieku. Kolebką idei jest Francja, gdzie istnieje ponad 70 lokalnych i regionalnych ekomuzeów. Wiele takich miejsc z powodzeniem funkcjonuje na Wyspach Brytyjskich, Skandynawii i krajach śródziemnomorskich. Ekomuzeum określane jest bardzo często  „muzeum bez murów”. Jako „eksponaty” funkcjonują w nim rodzima przyroda, miejscowa kultura, zabytki kultury materialnej i duchowej - prezentowane wspólnie, w miejscu ich pierwotnego występowania. W przeciwieństwie do muzeów gromadzących różne eksponaty w jednym miejscu. Z powodzeniem można w nich jednak wykorzystać lokalne muzea, izby pamięci i inne tego typu obiekty. Wszystkie te funkcje oddziałują na siebie wzajemnie. Dlatego zwiedzający powinien nie tylko  je dostrzec ale poczuć się czynnym elementem całego systemu atrakcji. Ekomuzea są też bardzo często alternatywą rozwojową dla coraz bardziej zdegradowanych terenów wiejskich. Utworzenie i funkcjonowanie ekomuzeum niesie za sobą szereg wymiernych korzyści społecznych odczuwalnych także dla poszczególnych osób. Warunkiem jednak jest aktywne uczestnictwo wszystkich, dla których takie przedsięwzięcie jest szansą dalszego rozwoju. Dziś z perspektywy kilkunastu lat można stwierdzić, że pomysł ten został dobrze przyjęty i jest w jakimś stopniu realizowany, chociaż na pewno daleko mu do ideału. Ważne jest to, że w znacznym stopniu zmienił on nastawienie wielu ludzi do otaczającego ich dziedzictwa kulturowego regionu. 

Korzyści z funkcjonowania ekomuzeum dla lokalnych społeczności można by ująć w kilku punktach:

  • stworzenie możliwości sprzedaży lokalnych produktów producentów żywności, artystów i rzemieślników bezpośrednio odbiorcy.
  • inwentaryzacja lokalnych zasobów kulturowych i przyrodniczych – ich waloryzacja pod kątem rozwoju ekoturystyki.
  • podniesienie świadomości mieszkańców na temat znaczenia lokalnego dziedzictwa przyrodniczego i kulturowego.
  • podniesienie świadomości w obszarze ochrony środowiska naturalnego.
  • zachowanie i eksponowanie lokalnych tradycji, miejscowego rzemiosła, poprzez organizację różnego rodzaju warsztatów twórczych, pokazów dla turystów, imprez jako dodatkowe źródło zarobkowania.
  • poznanie własnej historii oraz tradycji regionu i świadome ich propagowanie.
  •  kultywowanie lokalnych zwyczajów.
  • wykorzystanie lokalnej infrastruktury turystycznej –  miejsc noclegowych, najlepiej o zróżnicowanym standardzie, obiektów gastronomicznych, tras i ścieżek turystycznych, usług przewodnickich, etc.
  • organizacja i realizacja projektów edukacyjnych (warsztatów, szkoleń, pokazów) w oparciu miejscowy potencjał ludzki

Jednym z elementów i zarazem atrakcji każdego ekomuzeum są miejsca i obiekty zabytkowe. Dlatego jednym z głównych celów jego powstania jest zawsze ochrona zabytków oraz zachowanie śladów przeszłości w krajobrazie. Aby ta ochrona była aktywna i skuteczna wymagana jest właściwa postawa mieszkańców wobec  otaczających ich obiektów, śladów kulturowych czy żywej tradycji. Ludzie muszą utożsamiać się z otaczająca ich rzeczywistością historyczną. Wówczas przynosi to najlepsze efekty. Urzędowa ochrona dziedzictwa kulturowego przynosi zdecydowanie mniejsze efekty. Aby to zrealizować niezbędna jest znajomość historii danego regionu. Jednak twórcy i organizatorzy ekomuzeum muszą sięgać do miejscowej historii i tradycji, tak aby pogodzić zasady  ochrony dziedzictwa kulturowego z potrzebami ekonomicznymi mieszkańców. Przynosi to później najlepsze efekty funkcjonowania całego przedsięwzięcia. Jedną z podstawowych barier przy tworzeniu ekomuzeum jest brak podstawowej wiedzy miejscowej społeczności o historii i  dziedzictwie danego regionu a co za tym idzie niska świadomość możliwości wykorzystania miejscowego potencjału do podniesienia atrakcyjności jakiegoś miejsca czy miejscowości. Dotyczy to szczególnie regionu bieszczadzkiego, gdzie przymusowe wysiedlenia powojenne a także późniejsze migracje ludności sprawiły, że obecni mieszkańcy tych malowniczych terenów nie czują z nimi, powszechnej gdzie indziej więzi emocjonalnej. TONZ współdziałając z innymi organizacjami przez kilka lat prowadził specjalne projekty dotyczące właśnie organizowania się ludzi wokół pomysłu stworzenia ekomuzeum.  Dzięki temu w kilkunastu miejscowościach ta inicjatywa została zrealizowana. Co ważne niektóre miejscowości połączyły swe wysiłki aby stworzyć kompleksowe obszary ochrony i eksponowania, na bazie ekoturystyki takich najcenniejszych miejsc. Co równie ważne były i są to nadal inicjatywy społeczne wspierane częściowo przez instytucje samorządowe i fundusze unijne . Takie podejście do tematyki daje najlepsze wyniki i nie rodzi konfliktu interesów, jak to często w przeszłości bywało. Zaangażowanie samorządów daje też lepszą możliwość lokalnej społeczności do kontaktów z instytucjami administracji państwowej, których wymogi i kompetencje sięgają często obszarów, na których chcą działać organizatorzy ekomuzeum. Mamy tu na myśli takie instytucje jak Lasy Państwowe, Państwowa Służba Ochrony Zabytków, Rejony Dróg, Bieszczadzki Park Narodowy czy Parki Krajobrazowe. W ten sposób mieszkańcy mogą w swoich działaniach wykorzystać  osiągnięcia tych instytucji, które dysponują o wiele większymi środkami przeznaczanymi np. na ochronę dziedzictwa kulturowego. Takim dobrym przykładem w ostatnich latach są np. licznie powstające ścieżki edukacyjne w Lasach Państwowych. Przy tak szeroko rozumianej współpracy powstały w Bieszczadach  Ekomuzeum „Trzy Kultury” w Lutowiskach, Ekomuzeum „Hołe” w Łodynie i Dźwiniaczu Dolnym, Ekomuzeum „W krainie bobrów”, Ekomuzeum „W krainie Bojków”.

Utworzenie i funkcjonowanie ekomuzeum niesie za sobą wymierne korzyści społeczne. Aktywizuje przede wszystkim społeczności lokalne, pozwala lepiej wykorzystać własny potencjał organizacyjny, zwiększyć  efektywność własnej oferty turystycznej w obszarach, które dotychczas były mocno zaniedbane bądź słabo promowane. Można to ując w kilku punktach:

1. Promocja swojej działalności

2. Uatrakcyjnienie oferty pobytowej

3. Kreowanie lokalnych produktów różnych branż

4. Rozwój turystyki aktywnej

5. Poniesienie poziomu edukacji społeczeństwa

6. Podniesienie standardu ochrony środowiska

7. Ochrona lokalnej kultury i tradycji

8. Rozwój współpracy pomiędzy różnymi środowiskami i branżami

9. Rozbudowa miejscowej oferty kulturalnej i rekreacyjnej

10. Rozwój lokalnych inicjatyw

11. Realizacja różnego rodzaju projektów

12. Szersze wykorzystanie bazy noclegowej i gastronomicznej

 

Na zakończenie tych rozważań warto wspomnieć, że wszystkie opisane działania mogą i są czynnikami kulturotwórczymi. Społeczności same mogą kreować nowe zdarzenia na bazie substancji, którą tak aktywnie chcą chronić. Dobrym przykładem takiej postawy jest duża przychylność i pomoc mieszkańców w zorganizowaniu przejścia przez Bieszczady w 2010 r. Redyku Karpackiego, międzynarodowego projektu mającego na celu promocję kultury pasterskiej w Karpatach.

 

PODSUMOWANIE 

Przedstawione rozważania to tylko wybrane przykłady z całej mozaiki postaw. Postrzeganie  mieszkańców Bieszczadów dziedzictwa kulturowego przeszło, po II wojnie światowej głęboką ewolucję. Składało się na to wiele różnych czynników, z których najbardziej rzutujący na negatywne reakcje ludzi oparty był na stereotypie wrogiego postrzegania ludności ukraińskiej po wysiedleniach w latach 40.XX wieku. Pomijając przyczyny tej wrogości należy stwierdzić, że dla zachowania kultury materialnej tego obszaru miała ona fatalne skutki. Zniszczenia wsi podczas przymusowych wysiedleń, brak dbałości o ślady przeszłości a często ich dewastowanie wytworzyły złe postawy społeczne. To zjawisko wzmacniane było niekiedy przez obojętność ludności napływowej wobec śladów przeszłości. Zmiany tego nastawienia dostrzegamy dopiero w drugiej dekadzie lat 80.XX wieku. Przemiany jakie nastąpiły w Polsce w ostatnim dwudziestoleciu sprawiły, że dziedzictwo kulturowe  tej ziemi społeczność zaczęła postrzegać jako bezcenne i warte ocalenia.

Galeria

Newsletter




Kalendarium